piątek, 17 kwietnia 2009

"Zabiorę Cię na koncert"

Jest 2:50, godzinę temu z głośników na górnej sali w Rotundzie wydobyły się ostatnie dźwięki koncertu Adama Ostrowskiego: człowieka, który naprawdę nie bez powodu otrzymał swego czasu nagrodę od radia Bis w kategorii Najlepsza energia na koncercie. Ale może po kolei:
Ok. godziny 21 wyruszyliśmy spod AGH do Rotundy. Czas oczekiwania na otwarcie drzwi minął zupełnie zwyczajnie, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Wreszcie 22:00, więc wchodzimy, odbieramy wcześniej kupione bilety i uderzamy do stolików na browarek. Zostaliśmy uraczeni płytą, którą zdążyłem i tak przesłuchać dziś co najmniej 2 razy. Jakżeby inaczej: O.C.b. Mi osobiście ani trochę to nie przeszkadzało, wręcz jeszcze bardziej mnie nakręciło na ten koncert. Półtora godzinki oczekiwania przy dźwiękach albumu minęło dość szybko i nadszedł czas wejścia na salę, co niniejszym uczyniliśmy. Wybiła północ, właśnie wstał nowy dzień, skończyła się żałoba i zabrzmiało dobrze wszystkim znane: "Kim jesteś?". Kolejny koncert Ostrego w Krakowie został rozpoczęty. Jak to się potem potoczyło? Nie pamiętam dokładnej kolejności utworów. Był Strach, Karma, Miłości nie ma dziś, Flow Wirus, Sam to nazwij, Dlaczego mamy dać, synu, 1980, Dla tych kilku rzeczy... i tak dalej, aż do ABC i Ile jestem w stanie dać. Co znałem to rymowałem, zresztą słychać teraz efekty, wystarczy, że się odezwę. W przerwach między utworami mogliśmy usłyszeć np. o kłopotach Adama z rogówką - Ostry, na sali był ktoś, kto naprawdę dobrze wie o czym mowa. Poza tym kilka słów o tym, że powinniśmy o siebie dbać, badać się co jakiś czas na okoliczność nowotworów - nie ukrywam, trafiło to do mnie. Jaś 2 tygodnie temu skończył rok, zaczyna chodzić i nie ma się co dziwić, że Adam jest niesamowicie szczęśliwy. Zresztą ktoby nie był? Coś, za co naprawdę niesamowicie cenię tego człowieka, choć nie miałem jeszcze okazji poznać go osobiście: On nie wchodzi na scenę, żeby zarobić, zagrać te kilkanaście/dziesiąt utworów i sobie pójść. On przychodzi, daje z siebie wszystko, przy tym mówi wprost jaki ma ogromny szacunek dla nas jako ludzi, którzy przychodzą na koncerty i kupują oryginalne płyty: "Dzięki nim rodzinę karmię". Kto z naszych polskich gwiazdek powiedział póbliczności: Słuchajcie, dziękuję Wam za to, że mogę dzięki tej muzyce utrzymać rodzinę i nie muszę szukać innych źródeł zarobku?
Nie zabrakło wolnych styli. Niestety nie udało mi się zapamiętać "smaczków", a było ich co najmniej kilka i chwilami byłem pod ogromnym wrażeniem. Jedna z umiejętności, której mu niesamowicie zazdroszczę, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Żart z b-boyingiem, który znam dokładnie z opowieści kumpla, to kolejny punkt dla Adama, pokazał, że ma do siebie dystans, potrafi się z siebie śmiać i nie uważa się za mistrza we wszystkich dziedzinach życia.
Jednej rzeczy jednak mi zabrakło: skrzypiec. Jako człowiek, który kocha muzykę i ma marne bo marne, ale jednak jakieśtam pojęcie o niej zawsze byłem pod wrażeniem umiejętności Adama w tej materii i szkoda, że nie miałem okazji dziś usłyszeć jakiegoś ciekawego solo. Nie mniej jednak nie mogę powiedzieć, żeby koncert stracił przez to jakoś wybitnie wiele, po prostu tym razem tego elementu nie było.
Mam podsumować? Wszyscy to robią, więc wypadałoby. Ale jak to zrobić bez samych superlatywów? Nic nie poradzę na to, że już od jakiegoś czasu to, co robi Adam trafia do mnie na całej linii. Nie inaczej jest jeśli chodzi o dzisiejszy koncert. Na pewno Ostry nie usłyszy ode mnie: weź idź już stąd, nie chcemy Cię. I szczerze mówiąc myślę, że nie będę jedyny. Tak więc Adam, nie myśl nawet o szukaniu jakiejś innej pracy, tylko bierz te winyle, szukaj sampli, składaj bity, pisz teksty, a ja następną płytę kupię tak jak kilka ostatnich: w dniu premiery.

11 komentarzy:

Unknown pisze...

;] <- tylko tyle tytułem komentarza;]

Krecik pisze...

Nie ma się co łudzić: post napisany niemal wyłącznie pod wpływem emocji. Nie jest obiektywny. Nie muszę tego popierać żadnym rzeczowym argumentem: doskonale wiemy, że nikt nie jest krystalicznie biały, krystalicznie super, krystalicznie pozytywny, krystalicznie krystaliczny. A takim wyłącznie można odebrać Adama z tego wpisu. Jakimże innym? Nie znam osoby, która opisywałaby swojego idola, jego koncert czy płytę w sposób krytyczny. Pod tym względem niczym nie różni się spora część fanów Ostrego, Kazika, Beatlesów, Rabczewskiej, Pink Floydów, Björk itp.

Czekam na lepsze posty.

Witostr pisze...

Jasne, że post jest napisany pod wpływem emocji, że jest nieobiektywny itd. Jasne też, że nikt nie jest "krystalicznie krystaliczny" i ja tu niczego takiego nie napisałem. Nie znam Adama osobiście, nie wiem jaki jest prywatnie, ale przecież nie to oceniam. Piszę o tym co robi, o muzyce, koncertach, o jego podejściu do ludzi, którzy na te koncerty przychodzą. Mam wrażenie, że oceniłeś tego posta w momencie, kiedy przeczytałeś słowo "superlatywy", a przecież dalej napisałem, że oceniam go tak dlatego, że to co robi do mnie trafia. A czyż nie o to właśnie chodzi? No i wreszcie czy istnieje coś takiego jak obiektywizm? Sam niedawno zadawałeś to pytanie. Mam nie oceniać koncertu wedłóg emocji? To wedłóg czego?

Krecik pisze...

Jeżeli piszesz o kimś wyłącznie superlatywy, to raczej jestem skłonny uwierzyć w to, że go idealizujesz, niż w to, że skoro nic takiego nie napisałeś, to wcale tak nie jest. Zabrakło w tym poście krytyki. Mam nadzieję, że rozumiesz to słowo nie gorzej, jak ja.

Na temat obiektywizmu chyba jestem skłonny się rozwinąć na swoim blogu, bo to wdzięczny temat rozważań. Mam nadzieję, że doczekasz się i w tej kwestii odpowiedzi. Ściślej mówiąc i znając siebie samego powiem więcej: mam nadzieję, że doczekasz się odpowiedzi... kiedykolwiek.

Witostr pisze...

Owszem, zabrakło krytyki, jeśli nie liczyć wzmianki o skrzypcach. Tylko co mam krytykować? I po co? Dlaczego? Jeżeli koncert mi się podobał i jestem z niego w 100% zadowolony, to dlaczego mam szukać dziury w całym? Dla zasady? Czy żeby pokazać jakim jestem znawcą sztuki? Pierwsze odpada od razu, bo jeżeli przyjąłbym założenie, że wszystko trzeba choć trochę skrytykować byłbym wiecznie z czegoś niezadowolony, a po co mi to? Drugie też odpada, bo znawca ze mnie żaden, a poza tym nie uważam, żeby znawstwo objawiało się w umiejętności krytykowania.

Krecik pisze...

Krytyka - analiza i ocena wartości czegoś; też: ocena ujemna (Słownika Języka Polskiego PWN)

Witostr pisze...

Ok, rozumiem o co Ci chodzi i powtarzam po raz kolejny, że masz rację: post jest nieobiektywny, krytyki nie ma. Tobie może to nie odpowiadać, ja napisałem tak jak chciałem napisać. Poszedłem na ten koncert z pozytywnym nastawieniem i z założeniem, że chcę się dobrze bawić, zrealizowałem to w 100% i dla mnie to jest najważniejsze. Mam logicznie uargumentować dlaczego to, co robi Adam do mnie trafia i dlaczego ten koncert mi się podobał? Nie czuję takiej potrzeby, mi wystarczą pozytywne emocje. Byłbym wdzięczny gdybyśmy na tym etapie zakończyli tą dyskusję

Kozioł pisze...

Nie ma się co łudzić: post napisany niemal wyłącznie pod wpływem emocji.” – czego innego oczekiwałbyś godzinę po zdarzeniu na które czekało się miesiąc i zapewne przez najbliższe tygodnie zostanie w głowie?

raczej jestem skłonny uwierzyć w to, że go idealizujesz” – a wiesz, że myślę podobnie? Niemniej „podobnie” nie znaczy „to samo”, o, nie. Ty podkreślasz znaczenie obiektywizmu, ja zaś na ten przykład staram się podejść do każdego tematu indywidualnie, zwłaszcza jeśli są to moje opinie. Właśnie, czy wyobrażasz sobie, ekhm, „obiektywną opinię”?

Kolega już od kilku tygodni pozytywnie nakręcał się na tę imprezę i nie dziwi fakt, że tekst jest napisany tak a nie inaczej. Sam zresztą na koncercie wolę kipieć endorfinkami niż siedzieć i popijać mleczko („cześć, jestem Franek – mam doła i depresję sporą”) – wszak po to są takie imprezy, nieprawdaż?

Poza tym – piszesz oczywiste oczywistości, które każdy młody człowiek na poziomie późnego liceum wykmini po lekturze trzech, czterech zdaniach.

Kropka.

Zły pisze...

Zarzut o brak obiektywizmu nie ma dużego sensu moim zdaniem bo nie istnieje coś takiego jak obiektywna opinia. Wspomniał o tym już Kozioł. Ja powiem że Adam wygrywa u mnie szacunkiem do nas jako ludzi którzy żyją z nim niejako w symbiozie, on nam daje "coś" i my mu dajemy "coś" i bardzo dobrze to funkcjonuje jak na razie, ale przede wszystkim cenię go za szczerość. Mówi to co myśli, bez pierdolenia. Ciężko mi zarzucić coś wczorajszemu koncertowi. Niesamowita, pozytywna energia. A Wito raczej nie idealizował tylko opisał swoje wrażenia, możliwe że pod wpływem emocji, ale czy przez to nieprawdziwe? Nie napisał przecież o czymś czego tam nie było.

Kozioł pisze...

Nie ma się co łudzić: post napisany niemal wyłącznie pod wpływem emocji.” – może jeszcze pod publiczkę?

Unknown pisze...

Nie widzę przeszkód, by pisać tak, jak się odbiera, akurat tutaj tak jest i co do opinii to się zgodze jak już pisałem wcześniej. Jeśli ktoś wyciąga wnioski na temat osoby, zjawiska, czegokolwiek na podstawie jednego tekstu to chyba nie najlepiej z nim. To tak na marginesie;]