sobota, 22 maja 2010

"Gdzież Wyście są wszyscy"

A napiszę o tym, bo w sumie czemu nie. Że się wywnętrzam? Taki mam kaprys.
Chcę do ludzi! Mam dość kontaktowania się za pomocą komputera czy telefonu. To jest fajne, ułatwia życie itd i wszystko pięknie, póki nie staje się głównym sposobem na kontakt. Chcę wyjść na miasto, poznać kogokolwiek ciekawego, ale w kółko mój głos wewnętrzny mi gada, że przecież nawet nie będę wiedział do kogo podchodzę. Poznawanie ludzi w internecie jak już pisałem wcale nie musi prowadzić do spotkania w realnym świecie, choć czasem tak się zdarza. Wśród znajomych coraz więcej osób "Nie ma czasu", a ja nie rozumiem dokąd oni biegną i co im tego czasu tyle pożera. Chyba nie chciałbym któregoś dnia obudzić się pośród wszystkich otaczających mnie rzeczy, na które ciężko i długo pracowałem, najpierw studiując, potem na etacie i uświadomić sobie, że wokół mnie nie ma nikogo. Rzuciłem studia, kilka osób próbowało mnie od tego odwieźć, niektórzy chyba pomylili mądrość z wykształceniem i w ich oczach pewnie straciłem sporo. Nie płaczę, moje poczucie własnej wartości na tym nie ucierpiało. Informatyka jest fajna, ok, dopóki nie chce Ci zjeść całego Twojego czasu. Nie jestem aż takim pasjonatem. Uczyć się nie przestałem i chyba nigdy nie zamierzam, a śmiem twierdzić, że wiedza, którą przyswajam przyniesie mi więcej pożytku niż jakiś dyplom.
Trochę nie moich przemyśleń, jednak wygląda na to, że całkiem prawdziwych: Ktoś bardzo sprytnie zrobił dziurę między mężczyznami i kobietami, na której zarabia. W czym rzecz? Ano w tym, że od dłuższego już czasu promuje się jedyny słuszny wzorzec piękna kobiety i wmawia się jej, że żaden facet się nią nie zainteresuje, jeśli nie będzie dokładnie tak wyglądać. Jeśli kobieta uwierzy, to kupi wszystko, co pomoże jej odpowiednio ten wygląd zmienić. Z kolei facetów trzeba przekonać, że nie mają u tych kobiet najmniejszych szans, jeśli nie będą mieć samochodu, modnych ciuchów, drogiego zegarka czy czegokolwiek innego. To takie proste: sprzedajemy produkt, który zaspokaja wykreowaną przez nas potrzebę. No bo sprzedaj tu cokolwiek komuś, kto niczego nie potrzebuje, kto jest szczęśliwy? Nie da rady. I tak oto ludzie, zamiast poświęcać czas na przebywanie ze sobą, pracują, by kupić te wszystkie rzeczy mające im to poznawanie się i przebywanie ze sobą umożliwić. Zatem ja czas, który poświęciłbym na pracę na te wszystkie "gwarancje szczęścia z kobietami", wolę spędzić na byciu szczęśliwym tak po prostu, z zasady. To jak, spotkamy się?

18 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Racja Wito, zgadzam się w całej rozciągłości :)

Anonimowy pisze...

Tak... Widzimy to, co chcemy widzieć, słyszmy to, co chcemy słyszeć, dajemy się bezmyślnie manipulować.... A prawdziwe zycie tak naprawdę jest tuż obok nas, prawdziwe szczęście...Zło i cierpienia widzimy jedynie w telewizji, nas to przecież nie dotyczy... Spotkanie? tak, jasne zadzwonię na Skype, jest kamerka to będziemy się widzieć.... Tylko czy o to chodzi... Spotkanie nabiera nowego, innego znaczenia...

Witostr pisze...

Dziękuję za komentarze, byłbym jeszcze wdzięczny za podpisy. Nie lubię dyskutować z anonimami

Anonimowy pisze...

Tak... Widzimy to, co chcemy widzieć, słyszmy to, co chcemy słyszeć, dajemy się bezmyślnie manipulować.... A prawdziwe zycie tak naprawdę jest tuż obok nas, prawdziwe szczęście...Zło i cierpienia widzimy jedynie w telewizji, nas to przecież nie dotyczy... Spotkanie? tak, jasne zadzwonię na Skype, jest kamerka to będziemy się widzieć.... Tylko czy o to chodzi... Spotkanie nabiera nowego, innego znaczenia...

Aleksandra

Witostr pisze...

"Wszechświat rozszerza się, fizyka i czas dzielą nas, roztapiają nasze kontakty. Wszyscy oddalamy się od siebie". Aleksandro, czy my się znamy? Znam kilka Twoich imienniczek. Swoją drogą dobrze, że nikt nie wymyślił jeszcze sposobu zapisu i przesyłania odczuć dotykowych. Oby to nigdy nie nastąpiło.

Anonimowy pisze...

Nie dotarła moja wiadomość... A tak się postarałam
Spróbuję ponownie później:)

Aleksandra

Krecik pisze...

No tak, gdyby przesłać dotyk, seks przez telefon byłby jeszcze bardziej realną atrapą :-D

Witostr pisze...

Olu, Najwidoczniej faktycznie nie dotarła, nawet nie wiem gdzie jej szukać. Kloze, Kozioł w rozmowie roztoczył przede mną podobną wizję, stwierdził, że ludzie będą uprawiać seks przez internet. Pociesza mnie jedynie to, że rzecz nie jest chyba zbyt prosta do zrealizowania

Anonimowy pisze...

Widzisz Witku... Cywilizacja tak gna do przodu że nie jesteśmy w stanie za nią nadążyć na tyle by podejść do niej dojrzale i wykorzystywać właściwie. Ludzie wolą internet, smsy, ponieważ daje to pewność siebie, wolność słowa, bezkarność, oraz wiele możliwości, na które ludzie nie odważą się w świecie realnym. Niestety cofamy się w rozwoju. Chodzi mi tu o różne aspekty życia np gramatykę, ortografię... Nie uczymy się pisowni bo po co jak komputer poprawi wszelkie łędy... Nie jest to tak że internet czy komputer są złe... Ale to my ludzie nie potrafimy z niego korzystać...

Aleksandra

Witostr pisze...

Zdaję sobie z tego sprawę. Tak jak napisałem, internet czy telefon jest ok, póki nie staje się głównym sposobem na kontakt. Wszystkiego można używać na różne sposoby. A tak poza tematem: Ujawnisz się? W zasadzie poza Twoim imieniem nadal nie wiem nic na Twój temat, jeśli się znamy, to nie wiem którą Aleksandrą jesteś. Jeżeli pisałaś na gadu a nie mam Cię na liście, to prawdopodobnie mój antyspam zablokował tą wiadomość, więc napisz jeszcze raz, najlepiej dla bezpieczeństwa wpisując liczbę 4 w wiadomości:)

Anonimowy pisze...

Faktycznie nie wiesz nic na mój temat, ale chyba jesteś z natury niecierpliwy:)
Napisałam 2 posty, a Ty już chcesz wszystko wiedzieć...
Nie chce pozostać anonimową Aleksandrą, ale wydaje mi się że tak jest ciekawiej, oczywiście tymczasowo.
Do dyskusji tego typu nie potrzeba wiedzieć o sobie wiele, wręcz wydaje mi się że po przez właśnie takie dyskusje poznaje się człowieka, czasem nawet tego, którego znamy od dawna.

Aleksandra

Witostr pisze...

Hmm, masz rację, jestem niecierpliwy. Rzecz w tym, że mam wrażenie, że Ty mnie dobrze znasz, a że sam nie wiem kim jesteś czuję się nieco niekomfortowo. W każdym razie ok, przyjmuję wyzwanie. Oczywiście z zastrzeżeniem tymczasowości.

Anonimowy pisze...

Gdyby nie miało być to tymczasowe okazałoby się że wszystko co mówię to jakieś brednie zaprzeczyłabym sama sobie wykorzystując niewłaściwie internet...
Nikt jednak nie powiedział że Cię znam...A może się tylko droczę:)!?

Aleksandra

Witostr pisze...

No tak, tu masz rację. A co do tego czy mnie znasz: rozważałem już wszystkie opcje, ale nie będę przecież pytał każdej znajomej Aleksandry "Cześć, to Ty ze mną dyskutujesz na blogu?"

Krecik pisze...

No i Wituś omotany, zżera go ciekawość. Czyż nie o to Ci chodziło, Aleksandro?:)

Przypomina mi to kampanię reklamową Heyah, kiedy na przystankach, w telewizji, w zasadzie wszędzie pokazywała się charakterystyczna łapka. Aleksandra podręczy Witka pytaniami bez odpowiedzi, potem się ujawni i...??? Tu scenariusz napisze życie. Choć mam w głowie parę scenariuszy.

Apropo (jak to się poprawnie pisze tak w ogóle?) podobną (kontrowersyjną wręcz) kampanię reklamową widziałem pod koniec ubiegłego roku, o czym pisałem tutaj i tu.

Anonimowy pisze...

Mi nie chodzi o dręczenie, może wprowadzenie troszkę takiej ciekawej atmosfery:)
A co do scenariuszy? no cóż... Chyba nic wielkiego się nie stanie...
Nie wiem dlaczego zakładacie że się faktycznie znamy...
a swoją drogą ciekawość to interesujące zjawisko... Chcemy mieć niespodziankę ale korci nas by się dowiedzieć jaka to niespodzianka, co przeczy samo sobie:)

Aleksandra

Witostr pisze...

No ja właśnie chcę się dowiedzieć czy się znamy czy nie. Staram się nie zakładać niczego. Tyle, że jeżeli się nie znamy, to powiedzenie mi o tym spowoduje, że będę jedynie wiedział kim nie jesteś, więc dość niewiele. Dlatego też skłonny jestem przypuszczać, że jednak się znamy. W każdym razie nie zamierzam więcej się nad tym zastanawiać.

Mru pisze...

I słusznie Wito. Słusznie prawi (nie?)znajoma. "Po co łapać króliczka, skoro tak przyjemnie się go goni".